Pierwszy (szósty) Półmaraton Warszawski – zaliczony

Marzec 27th, 2011


Przed startem
Trochę obaw było, nie powiem. Od trzech tygodni prawie nie biegałem, a że było to z powodu choroby, to organizm był osłabiony.
Założyłem więc, że będę biegł na tętno, nie na czas. Przyjąłem, że będę się kręcił gdzieś w okolicach górnej granicy 2 zakresu i jak na 18 km zostanie zapas sił, to przyspieszę.
Pojechałem dzielnie w piątek do “misia naszych czasów”, czyli do Centrum Olimpijskiego i odebrałem graty. Można je zobaczyć na zdjęciu razem z innymi akcesoriami, które przygotowałem.

Początki
Zawody jednak są tym cenniejsze, że zbierają doświadczenia w prawdziwych startach. Już jak stałem na starcie, tętno miałem 129 i zaznaczę, że nie jest to moje tętno spoczynkowe ;). Wspomniana granica 2 zakresu, to jakieś 146 uderzeń na minutę. Ja jednak niemalże od pierwszych chwil miałem duże trudności z utrzymaniem się poniżej 150 uderzeń na minutę, a po pierwszych dwóch kilometrach uznałem, że biegnie mi się dobrze, choć nie za szybko i teraz moim tętnem odniesienia będzie właśnie 150 uderzeń.
Muszę przyznać, że bardzo trudno jest utrzymać dyscyplinę i pohamować swoje ambicje. Przez pierwsze 5 km nic innego nie robiłem, tylko się wkurzałem, że wszyscy mnie wyprzedzają. Zniosłem to jednak jakoś i powtarzałem sobie w duchu, że się jeszcze z tymi wszystkimi “sprinterami” prawdopodobnie zobaczę.

Punkty z wodopojem
Generalnie mniej więcej co 5 km były ustawione punkty z wodą i izotonikiem. Zaplanowałem sobie, że pierwsze 10 km biegnę na wodzie, a potem przyda się trochę węglowodanów. Jakież było moje zdziwienie gdy na 10 kilometrze wziąłem izotonik. Zaczęło mi się “kleić” w ustach i utrudniało to znacznie oddychanie przez następne 10 minut. Miałem jednak kolejne 5 km, aby wymyślić rozwiązanie tego problemu. Wymyśliłem, że w następnym punkcie biorę i wodę i izotonik. Najpierw się zaklejam izotonikiem, a potem “przepłukuję” wodą. Zadziałało i mogę polecić tę metodę.

Pierwsze zmęczenie
Przed startem bałem się najbardziej o moje płuca i serce. Zakładałem, że to te części mojego ciała najbardziej ucierpiały przez prawie trzytygodniową przerwę. Nogi to jednak masa mięśniowa i pewnie tak szybko nie zapomina o wyzwaniach jakie się przed nią stawia.
Objawem pierwszego zmęczenia, które przyszło około 15 km, był jednak ból nóg ;). Oczywiście mógł być spowodowany niedostarczaniem odpowiedniej ilości tlenu przez serce i płuca, ale tego nie wiem na pewno. Wiem, że od tej chwili ból się już ze mną nie rozstawał. To nie była jedyna niespodzianka jaką mi zgotował mój organizm, ale o tym za chwilę.

Plan przyśpieszenia
Jak pisałem na początku postanowiłem przyspieszyć od 18 km. Widziałem jednak (sprawdziłem to wcześniej), że mniej więcej w tym miejscu jest ulica Sanguszki. Ulica ta mogła spowodować, że zwolnię w tym miejscu zamiast przyspieszyć, bo jest tam silny podbieg. Stwierdziłem więc, że postaram się tam chociaż nie zwolnić, a na końcu podbiegu szpula !
Oj jak ja chwaliłem swoją cierpliwość i samozaparcie z początku biegu i to, że zachowałem tyle sił na ten podbieg. Nie był w sumie taki straszny, jednak na 18 kilometrze wszystko było jakby straszniejsze. Nie mniej jednak rezerwa sił pozwoliła mi na godne stawienie czoła ulicy Sanguszki. Pogłębiłem nieco oddech i jazda.
Zacząłem tam spotykać “starych znajomych” tych, którzy byli źródłem frustracji z początku biegu. Minąłem wielu ludzi na tym podbiegu.
Gdy podbieg się skończył, niesiony i zmotywowany poprawieniem swojej pozycji przyśpieszyłem. I w sumie przyśpieszałem już chyba do końca.

Długi finisz
Od Sanguszki już nie zwolniłem. Przynajmniej tętna, bo z szybkością walczyłem cały czas. W każdym razie mijałem ludzi jak tyczki i to mnie niosło pomimo słabszych chwil. Sprawdziły się słowa doświadczonych biegaczy, którzy twierdzą, że kto na początku biegnie za szybko ma problemy później. Ja nie miałem ;)
No, może nie do końca. Miałem, ale zaczęły się na kilometr przed metą, kiedy to moje tętno osiągnęło historyczną wartość 196 uderzeń na minutę.
I tym oto sposobem mój organizm zaskoczył mnie po raz kolejny, poprzednio myślałem, że moje maksymalne tętno to 186 uderzeń na minutę. Zawody to zweryfikowały.
Ostatni kilometr był ciężki. Biegłem z tętnem cały czas powyżej 190 i ciężko dyszałem. Miałem nadzieję że ostatnia prosta doda mi sił, ale tak nie było. Wydaje mi się, że jednak w tej walce z sobą samym wciąż wygrywałem. Nie zwalniałem, tylko dyszałem coraz ciężej.

Ostatnie sto metrów
Po raz pierwszy poczułem to uczucie. Niby oddychasz pełną piersią, a jednak nie dasz rady wciągnąć tyle powietrze ile Ci potrzeba. Po prostu jakbyś się dusił. Tak się czułem na ostatnich 100 metrach.
Myślałem tylko – “aby dobiec”. Z drugiej jednak strony biegłem bardzo szybko. Na tych ostatnich metrach nikt mnie nie wyprzedził. Za to ja spotkałem się się z kolejnym przypływem energii, a powodem była grupka kilku osób, które biegły przede mną. Pomyślałem , że spróbuje być przed nimi i jeszcze przyśpieszyłem.
Udało się. Dobiegłem jednak praktycznie na bezdechu i półprzytomny. Jakiś koleś musiał mnie uświadomić, że powinienem przejść dalej, aby dać miejsce następnym. Ja najchętniej bym tam został ;)

Dostałem medal i poszedłem sobie odetchnąć.

Wrażenia
NIEZAPOMNIANE!!!
Dzięki Kubo, że mnie namówiłeś na ten start. Przyda mi się to doświadczenie.
A teraz czas wznowić treningi do, nie pół, lecz całego maratonu. Jeszcze dużo czasu i treningów upłynie zanim będę gotów na wymarzone 4 godziny, więc do dzieła.

Liczby
Wyniki oficjalne:

5 km 10 km 15 km META
Czas 00:35:23 01:05:50 01:36:48 02:12:44 (02:08:44 netto)
Miejsce 4083 4052 4044 3782

Wyniki z pulsometra:

Start o godzinie: 10:04:00
Czas biegu: 2:11:44
Maksymalne tętno: 196 (nowe 100%)
Średnie tętno: 164
Maksymalna prędkość (min/km): 3:47
Średnia prędkość (min/km): 6:06
Dystans: 21,54km

Tags: , , ,
Posted in Biegi | 2 Komentarzy »

Jak zgromadziłem 600 osób zainteresowanych tym samym tematem w niespełna miesiąc?

Marzec 22nd, 2011


Trzeba dodać, że nie wydałem ani jednego grosza na jakąkolwiek reklamę.

Muszę się przyznać, że tworząc darmowy kurs UML robiłem to początkowo z myślą o studentach, bo UML się przydaje na moich zajęciach, które prowadzę na MIM UW. Potęga “marketingu szeptanego” przeszła jednak moje najśmielsze oczekiwania.

Początkowa motywacja.

Jak wspomniałem, prowadzę na wydziale Matematyki Informatyki i Mechaniki Uniwersytetu Warszawskiego, zajęcia z inżynierii oprogramowania. Są to konkretnie laboratoria z Inżynierii Oprogramowania i mają za zadanie przećwiczyć (z grubsza rzecz biorąc) proces tworzenia oprogramowania. Równolegle do laboratorium jest prowadzony wykład, który ma dać podstawę teoretyczną i to bogactwo wiedzy mogłoby być wykorzystane na laboratorium od strony praktycznej. Pojawia się jednak mały problem, bo jedno i drugie (wykład i laboratorium) jest prowadzone równolegle i wykład czasami nie nadąża.
Nauczony doświadczeniem z poprzedniego roku postanowiłem się wysilić i wrzucić trochę wiedzy, która mogłaby pomóc i przygotować zawczasu przynajmniej tych studentów, którzy chcą coś robić więcej poza tym co muszą.

Co było dalej

Ponieważ z natury jestem (zdrowo ;) ) leniwy potrzebuję dodatkowych bodźców. Na szczęście potrafię sobie te bodźce sam zapewnić i w myśl zasady “jak chcesz coś zrobić powiedz o tym wszystkim, a to zrobisz”, zrobiłem stronę służącą do zapisywania się na kurs i pochwaliłem sie paru znajomym. Między innymi mój stary kolega Jacek Laskowski, którego bloga gorąco polecam wszystkim pasjonatom JAVA i nie tylko, napisał o moim kursie na tymże blogu. Wcześniej dałem jeszcze link na goldenline.pl i się zaczęło.

Forma kursu

Długo zastanawiałem się nad formą i nad tym jak zdopingować ludzi do systematycznej pracy. Ostatecznie stanęło na wideo w odcinkach ze zdrową porcją wiedzy. Odcinki są podzielone odstępami około 3 dni, co wydawało mi się dobrym czasem na przetrawienie materiału i zrobienie ćwiczeń. Jednak jak zrobić, aby każdy uczestnik szedł swoim trybem (przecież nie wszyscy się zapisali równocześnie). Z pomocą przyszło tu narzędzie, które pozwala na automatyczne wysyłanie maili w określonych odstępach czasu.
W każdym mailu, staram się zwracać do uczestników w dość osobisty sposób tak, aby zapanowała dość luźna atmosfera i aby nawiązać ciekawą relację, bo przecież po drugiej stronie jest wartościowy człowiek. To przyniosło ciekawe efekty, ale o tym za chwilę.

Co się dzieje teraz

Od czasu opublikowania kursu cały czas przybywają nowi subskrybenci. Nazbierało się ich do dziś dnia prawie sześciuset. Ale to nie wszystko. Z wieloma nawiązałem ciekawą relację. Ludzie odpisują mi na maile, dziękują, dają cenne wskazówki i czekają na więcej.

Nic nie wskazuje na to, aby liczba subskrybentów przestała kiedykolwiek rosnąć, codziennie zapisuje się kilkadziesiąt nowych osób i wypada tylko się cieszyć, że z niczego wyszło tak wiele.

Jeśli zatem Ty również chcesz skorzystać, zapraszam !!!
Darmowy kurs UML

Tags: , , , ,
Posted in Autorzy, Informatyka | Brak komentarzy »

Problemy zaskakują

Marzec 17th, 2011


No niestety, nie zawsze jest jak chcemy.
Nie piszę od jakiegoś czasu o bieganiu, bo nie biegam. Zachorowałem ;(
Na szczęście już dochodzę do siebie i mam nadzieję, że półmaraton jednak pobiegnę, choć na pewno nie będzie takiego wyniku, jaki by był gdybym nie chorował.
Co do planowanego jesiennego maratonu warszawskiego, mam na szczęście zapas czasu i myślę, że nadrobię jakoś stracone treningi.

Trzymajcie kciuki.
A oto mój numer startowy:



Tags: , , ,
Posted in Biegi | 2 Komentarzy »

6. półmaraton warszawski – dla mnie pierwszy

Marzec 1st, 2011


Stało się. Zarejestrowałem się dzisiaj na pierwsze zawody. Mam nadzieję, że zdrowie pozwoli i wszystko się uda jak trzeba. Trzymajcie kciuki.
Ten tydzień niestety nie był dla mnie najlepszy. Najpierw miałem temperaturę poniżej -20st i nie wiem jak inni, ale ja nie jestem w stanie w czymś takim biegać. W ten sposób ominęły mnie dwa treningi. Pierwszy raz w tym tygodniu biegałem w sobotę i to baaardzo daleko od domu. Losy się tak potoczyły, że w niedzielę był powrót i nie udało się pobiegać. Zamiast w niedzielę WB zrobiłem dzisiaj, a ten tydzień jestem zmuszony nieco zmodyfikować.
Zdecydowałem się dać sobie dzień regeneracji po WB i pobiec dopiero we środę. Następny trening w czwartek, piątek wolny i później sobota i niedziela zgodnie z planem.
W taki sposób powinno się dać w miarę wyprostować o ile nie wróci -20.

A oto statystyki:

sobota (OWB1+GS+GR) poniedziałek (WB1+GS+GR)
Start o godzinie: 12:31:59 18:48:04
Czas biegu: 1:21:25 1:55:40
Maksymalne tętno: 161 (86%) 148 (79%)
Średnie tętno: 141 (75%) 139 (74%)
Maksymalna prędkość (min/km): 4:32 4:39
Średnia prędkość (min/km): 6:46 6:30
Dystans: 12,02km 17,76km
Trasa: tutaj tutaj

Tags: , , ,
Posted in Autorzy, Biegi | Brak komentarzy »

Oziębła osiemnastka

Luty 21st, 2011


Było to wczoraj. Miała cerę białą jak śnieg i oddech wiejący chłodem. Do tego aby się rozgrzać musiałem jej poświęcić więcej niż pół godziny, a nie było to łatwe pół godziny.
Nie, nie chodzi o żadną panią, którą można spotkać w zamieszkałej przeze mnie wsi. Chodzi oczywiście o 18 kilometrową wycieczkę biegową.
Ale co ja tam narzekam, biegałem przy temperaturze -4. Jakbym miał biegać dzisiaj, byłoby o wiele gorzej, bo rano (o 6:00) było -21.

Zaraz przedstawię Wam statystyki z tego i z sobotniego treningu. Jednak zanim to zrobię poinformuję, że zmieniam formułę dzienniczka początkującego biegacza. Zamierzam robić wpisy w ważnych momentach (np. jak się pojawia nowy element treningowy) i wpisy podsumowujące tydzień.
Mam nadzieję, że taka forma będzie ciekawsza i skłoni to częstszego komentowania, bo na razie stosunek odwiedzin do komentarzy słaby niestety, a przecież potrzebuję tego aby wytrwać w tym mrozie ;)

Oto statystyki

sobota (OWB1+GS+GR) niedziela (WB1+GS+GR)
Start o godzinie: 16:23:52 14:20:16
Czas biegu: 1:16:32 2:00:07
Maksymalne tętno: 147 (79%) 151 (81%)
Średnie tętno: 137 (73%) 139 (74%)
Maksymalna prędkość (min/km): 4:41 4:39
Średnia prędkość (min/km): 6:22 6:36
Dystans: 12,02km 18,18km
Trasa: tutaj tutaj

Tags: , , ,
Posted in Biegi | Brak komentarzy »

Analityk Systemowy – łącznik dwóch światów

Luty 19th, 2011


Słownikowa definicja analityka systemowego mówi, że jest to osoba, która potrafi analizować złożone problemy organizacji w celu opisania tych problemów i przedstawienia ich w formie możliwej do przetwarzania przez systemy informatyczne. No dobrze, ale co to tak naprawdę znaczy? Kto powinien być analitykiem systemowym, informatyk, czy znawca badanej dziedziny? Jaką uczelnię powinien skończyć, aby poprawnie wywiązywać się ze swoich zadań? Powinien reprezentować interesariuszy biznesowych, a może zespół informatyczny, który będzie wykonywał prace projektowe. Gdzie w ogóle uczą bycia analitykiem systemowym? Hm, sporo tych pytań i nie bardzo wiadomo jak na nie odpowiedzieć. Ja jednak spróbuje to zrobić w tym artykule.

Wróćmy na początek do definicji. Wygląda na to, że analityk systemowy powinien przynajmniej być w stanie zrozumieć daną dziedzinę biznesową, bo inaczej jak by miał analizować „złożone problemy organizacji”. Tę tezę potwierdza również fakt, że musi to wszystko później opisać ludziom, którzy będą implementować jego rozwiązania w systemie informatycznym. Musi to zrobić w taki sposób, aby nie powtórzyła się znana historyjka z huśtawką (gdzie huśtawka spełnia wszystkie wymagania, ale nie da się na niej huśtać).

A więc analityk systemowy nie tylko musi zebrać wymagania i przetłumaczyć je na język bardziej strawny przez informatyków, ale również dopilnować, aby jego intencje zostały zrealizowane we właściwy sposób przez zespół informatyczny.

Spójrzmy na sprawę z jeszcze innej perspektywy. Co będzie jeśli wymagania są zebrane, system w połowie zaimplementowany, a rząd wprowadzi nową ustawę, która całkowicie wywróci projekt do góry nogami? Albo co będzie jak sprawdzi się powszechna opinia, że użytkownicy biznesowi sami nie wiedzą czego chcą dopóki czegoś nie zobaczą? Kto wtedy będzie odpowiedzialny za wyprostowanie sprawy?

Kto powinien być analitykiem systemowym?

Najlepiej jakby była to osoba z doświadczeniem. Wynika to z tego, że rzadko uczy się na uczelniach analizy systemowej. Na informatyce jest to elementem inżynierii oprogramowania i uczą tego zwykle informatycy. Z kolei na uczelniach dziedzinowych gorzej jest z nauczaniem elementów „twardej” wiedzy informatycznej (oczywiście pewnie znajda się wyjątki). A tymczasem analityk powinien być dość zaawansowany technicznie, aby wiedział co się da zrobić, a czego nie. Z drugiej strony powinien umieć słuchać i nie bać się pytać, gdy czegoś nie rozumie. Parafrazując znaną maksymę „analityk ma dwoje uszu, a tylko jedne usta po to, aby dwa razy więcej słuchać niż mówić”. Jednak mówić powinien, szczególnie wypytać o wszystko czego nie rozumie, więc nieśmiałość i poczucie wstydu z byle powodu odpada.

Dodatkowo bardzo przydatne jest, jeśli analityk zna się na dziedzinie, której problemy analizuje. Analityk będzie dużo rozmawiał z biznesem i jeśli będzie ciągle zadawał pytania w stylu „co to jest prolongata” doprowadzi do irytacji swoich rozmówców. Ale i tak lepsze to niż udawać, że się wszystko rozumie.

Rola i odpowiedzialność w projekcie

Z grubsza rzecz biorąc, rolą analityka systemowego w projekcie jest zbieranie i zarządzanie wymaganiami. Aby tego dokonać analityk musi zadbać o to, aby znane mu były przynajmniej te procesy biznesowe, które mają jakąś interakcję z budowanym systemem.

Po zrozumieniu niezbędnych procesów biznesowych, analityk systemowy zajmuje się wydobywaniem wymagań na system. Musi zatem zlokalizować miejsca styku procesów biznesowych z systemem i opisać to, jak w poszczególnych procesach biznesowych wykorzystywany będzie system i kto z niego będzie w tych miejscach korzystał. Do opisywania tej części rzeczywistości, analityk na szczęście ma stosowne narzędzia, a na ich czele stoi UML (ang. Unified Modeling Language).

W następnym etapie, analityk musi opisać jak dana interakcja z systemem (przypadek użycia) będzie obsługiwana przez system.

Warsztat łącznika dwóch światów

Procesy biznesowe – niby nie jest niezbędne ich rozumienie, zawsze można skupić się na wymaganiach funkcjonalnych i zapomnieć o zrozumieniu merytoryki procesów biznesowych. Jednak użytkownicy, którzy opowiadają o swoich wymaganiach zwykli o czymś zapominać. Ponieważ lepiej żeby sobie przypomnieli już na samym początku, podczas rozmów o tym jak pracują i próby zrozumienia procesów biznesowych, można ograniczyć przeoczenia, czy niedociągnięcia. Trzeba też pamiętać, że ludzie biznesu nie robią tego złośliwie, raczej niektóre rzeczy wydają się tak oczywiste, że „nie warto o nich wspominać”. Do modelowania procesów biznesowych można wykorzystać diagramy aktywności w UML. Są też bardziej dedykowane notacje, jak BPMN (ang. Business Process Modeling Notation).

Funkcjonalność systemu – do modelowania funkcjonalności używa się zwykle diagramu przypadków użycia (ang. Use Case Diagram). Są na nim dwa główne artefakty. Pierwszy z nich – Aktor – obrazuje osobę lub urządzenie korzystające z systemu. Drugi artefakt, to Przypadek użycia (ang. Use Case) odzwierciedla on funkcję systemu, którą wykorzystuje Aktor. Należy zaznaczyć, że aktor jest zawsze na zewnątrz Systemu, a Przypadek użycia obrazuje to, co się dzieje wewnątrz.

Realizacja funkcji systemu – aby dowiedzieć się jak działa dana funkcja systemu niezbędny jest opis danego przypadku użycia. Służą do tego scenariusze. Można je opisywać za pomocą języka naturalnego, lub skorzystać z części UML jaką są diagramy aktywności.

Narzędzi informatycznych wspierających opisywanie systemów za pomocą języka UML jest mnóstwo. Niektóre próbują nawet (z lepszym lub gorszym skutkiem) z takiego opisu generować gotowy kod systemu lub przynajmniej szkielet kodu, który później programista może uzupełnić.

Ciekawa nisza

Z punktu widzenia planowania kariery zawodowej, niewątpliwie warto rozważyć karierę analityka systemowego. Jeśli już przepracujemy przed ekranem monitora wiele godzin i przejdzie nam ochota na poznawanie kolejnego rewolucyjnego języka programowania warto rozważyć pracę bliżej biznesu. Dzięki temu można poznać wielu ciekawych ludzi, a charakter tej pracy da nam również możliwość poznania wielu dziedzin biznesowych, bo przygotowując wymagania na system informatyczny można naprawdę dużo dowiedzieć się o tym jak działają nawet najbardziej złożone organizacje.

Jeśli więc lubisz technologię i nie chcesz się z nią całkowicie rozstawać, a jednocześnie chciałbyś poszerzać swoje horyzonty, polecam zajęcie analityka systemowego. Może się okazać, że z czasem zagniesz swoją wiedzą o bankowości niejednego bankowca, a o księgowości niejednego księgowego.

Tags: , , , , ,
Posted in Analiza systemowa, Biznes, Informatyka | 22 Komentarzy »

Jednodniowa obsówka

Luty 18th, 2011

Cóż, tak bywa. Wczoraj zaniemogłem. Byłem tak zmęczony, że wybitnie nie chciało mi się biegać i jeszcze do tego ten wiatr.
Ale nadrabiam. Wczorajszy trening był dzisiaj i czułem się już świetnie. Nogi niosły, a i pogoda całkiem całkiem. Padał śnieg, -2 st. i prawie brak wiatru zachęcało do wyjścia.

Ale co tam będę się rozpisywał, zobaczcie sami:

Start o godzinie: 17:58:35
Czas biegu: 1:09:00
Maksymalne tętno: 155 (83%)
Średnie tętno: 136 (73%)
Maksymalna prędkość (min/km): 5:07
Średnia prędkość (min/km): 6:24
Dystans: 10,77km

Trasa tutaj.

Tags: , , ,
Posted in Biegi | Brak komentarzy »

Mam nadzieję, że w czwartek będzie cieplej ;)

Luty 16th, 2011

Było ciężko wyjść, ale się udało. Przy -13 st. zrobiło się milej dopiero po 3km truchtu, potem baterie zaczęły mnie straszyć, że nie wytrzymają. Jeśli chodzi o urządzenia pomiarowe, to jeszcze bym przeżył, gorzej z latarką.
Na szczęście wszystko wytrzymało i mogę opublikować wyniki z treningu:

Start o godzinie: 17:40:02
Czas biegu: 1:15:26
Maksymalne tętno: 163 (87%)
Średnie tętno: 139 (74%)
Maksymalna prędkość (min/km): 5:02
Średnia prędkość (min/km): 6:23
Dystans: 11,85km

Trasa jak zwykle tutaj.

Tags: , , ,
Posted in Biegi | 3 Komentarzy »

Niedzielny, słoneczny trening – duża pętla

Luty 14th, 2011

Postanowiłem niedzielną wycieczkę biegową załatwić jedna pętlą. Na oko wyglądała na 16 km czyli tyle, ile mi było potrzeba. Okazało się, że ma 15 km i musiałem dobiegać po prostej, ale i tak trasa był fajna.
Miałem co prawda po drodze pojedynek z rozwścieczonym pekińczykiem (aż dziw bierze, że takie psy są na wsi), ale poza tą jedną atrakcją innych przygód nie było i trening można zaliczyć do udanych. Nawet trochę to śmiesznie wyglądało z tym pieskiem, bo starałem się za wszelką cenę nie zrobić mu krzywdy.

Dużą pętlę można zobaczyć tutaj.

A oto dane z treningu:

Start o godzinie: 14:17:13
Czas biegu: 1:45:42
Maksymalne tętno: 162 (87%)
Średnie tętno: 138 (74%)
Maksymalna prędkość (min/km): 4:45
Średnia prędkość (min/km): 6:33
Dystans: 16,13km

Tags: , , ,
Posted in Biegi | Brak komentarzy »

Biegłem dzisiaj piękną trasą – OWB1+GR+GS

Luty 12th, 2011

Znalazłem wyśmienitą trasę na 9 lub 12 km. Właściwie ta nowa jest na 9 km, ale ponieważ znałem już na kolejne 3, więc mogę kombinować.
Trasa prowadzi przez rezerwat Skulski Las więc, przynajmniej połowa pętli, jest osłonięta od wiatru co dzisiaj było zbawienne. W dodatku jest w miarę płaska.
Tutaj możecie ja zobaczyć.

A oto statystyki.

Start o godzinie: 12:02:11
Czas biegu: 1:17:56
Maksymalne tętno: 147 (79%)
Średnie tętno: 137 (73%)
Maksymalna prędkość (min/km): 4:24
Średnia prędkość (min/km): 6:29
Dystans: 12,01km

Tags: , , ,
Posted in Biegi | Brak komentarzy »

Następna strona Poprzednia strona